Rozmawiamy telefonicznie z dyrektorem szpitala. Andrzej Mazur zaprzecza temu, że personel musiał w szpitalu zostać. „Informacje były takie, że na testy czeka się 8-10 godzin. Okazało się, że wyników w środę rano nie było, więc odesłałem ich dla bezpieczeństwa do domu”.
Statystyki wypadków z pasami i bez pasów są także jednoznaczne – badania KRBRD jasno wskazują, że samo zapięcie pasów redukuje ryzyko śmierci w wypadku aż o 45%. Jeśli pasy samochodowe połączy się z poduszką powietrzną, ryzyko to zostanie zmniejszone o 50%. Dlatego też nacisk na zapinanie pasów bezpieczeństwa jest tak duży
Kolejne źródła medialne wskazują, że osoba ta przebywała w trakcie odbywania kary w szpitalu psychiatrycznym. Informacja ta nie wnosi póki co jednak żadnego konkretu do sprawy. Nie wiemy
Dwukrotnie biegli po badaniu stwierdzili, że nie są w stanie jednoznacznie stwierdzić czy badana jest zdrowa, zalecając skierowanie na obserwacje sądowo psychiatryczną. W trakcie kręcenia programu "Polskie psychuszki" Renata Ramos została poddana opinii trzech niezależnych biegłych, żaden z nich nie stwierdził u niej zaburzeń, czy
zdrowia. − wypisania ze szpitala osoby przebywającej w nim za zgodą (779 wniosków), − wypisania ze szpitala psychiatrycznego osoby przebywającej w nim bez zgody (609 wniosków), − przyjęcia i leczenia w szpitalu psychiatrycznym bez zgody (448 wniosków), − postępowania przed sadem opiekuńczym (171 wniosków).
Leczenie w szpitalu psychiatrycznym może rozpocząć się bardzo niespodziewanie. W takiej sytuacji znalazła się obywatelka Francji. Pogorszenie stanu zdrowia sprawiło, że została ona bez środków do życia, zagubiła ponadto swoje dokumenty. W takim stanie trafiła do oddziału psychiatrycznego.
RGrmRwf. Pierwsza kategoria sytuacji, gdy można stosować przymus bezpośredni, to dopuszczenie się przez pacjenta zamachu na własne życie lub zdrowie. O zastosowaniu przymusu bezpośredniego decyduje lekarz, który określa rodzaj zastosowanego środka przymusu oraz osobiście nadzoruje jego wykonanie. Stosowanie przymusu wobec pacjenta na gruncie i tryb stosowania przymusu bezpośredniego wobec pacjentów na gruncie reguluje jej art. 18. Stanowi on, że: „1. Przymus bezpośredni wobec osób z zaburzeniami psychicznymi, przy wykonywaniu czynności przewidzianych w niniejszej ustawie, można stosować tylko wtedy, gdy przepis niniejszej ustawy do tego upoważnia albo osoby te:1) dopuszczają się zamachu przeciwko:a) życiu lub zdrowiu własnemu lub innej osoby lubb) bezpieczeństwu powszechnemu, lub2) w sposób gwałtowny niszczą lub uszkadzają przedmioty znajdujące się w ich otoczeniu, lub3) poważnie zakłócają lub uniemożliwiają funkcjonowanie zakładu psychiatrycznej opieki zdrowotnej lub jednostki organizacyjnej pomocy O zastosowaniu przymusu bezpośredniego decyduje lekarz, który określa rodzaj zastosowanego środka przymusu oraz osobiście nadzoruje jego wykonanie. W szpitalach psychiatrycznych, jednostkach organizacyjnych pomocy społecznej oraz w trakcie wykonywania czynności, o których mowa w art. 21 ust. 3 oraz art. 46a ust. 3, jeżeli nie jest możliwe uzyskanie natychmiastowej decyzji lekarza, o zastosowaniu przymusu bezpośredniego decyduje i nadzoruje osobiście jego wykonanie pielęgniarka, która jest obowiązana niezwłocznie zawiadomić o tym lekarza. Każdy przypadek zastosowania przymusu bezpośredniego i uprzedzenia o możliwości jego zastosowania odnotowuje się w dokumentacji W jednostce organizacyjnej pomocy społecznej, która nie zatrudnia lekarza, informację, o której mowa w ust. 2, pielęgniarka przekazuje kierownikowi jednostki, który niezwłocznie informuje o tym upoważnionego przez marszałka województwa lekarza specjalistę w dziedzinie W szpitalu psychiatrycznym lekarz, o którym mowa w ust. 2, niezwłocznie zatwierdza zastosowanie przymusu bezpośredniego zleconego przez pielęgniarkę lub nakazuje zaprzestanie jego również: Przymusowe leczenie psychiatryczne 5. Jeżeli nie jest możliwe uzyskanie natychmiastowej decyzji osoby, o której mowa w ust. 2, o zastosowaniu przymusu bezpośredniego w trakcie wykonywania czynności, o których mowa w art. 21 ust. 3 oraz art. 46a ust. 3, lub wobec osoby, o której mowa w ust. 1, której pomocy udziela zespół ratownictwa medycznego, decyduje i nadzoruje osobiście kierujący akcją prowadzenia medycznych czynności ratunkowych, który jest obowiązany niezwłocznie zawiadomić o tym dyspozytora medycznego. Każdy przypadek zastosowania przymusu bezpośredniego i uprzedzenia o możliwości jego zastosowania odnotowuje się w dokumentacji Zastosowanie przymusu bezpośredniego wobec osoby, o której mowa w ust. 1 pkt 1 i 2, polega na przytrzymaniu, przymusowym podaniu leków, unieruchomieniu lub izolacji, a wobec osoby, o której mowa w ust. 1 pkt 3 – na przytrzymaniu lub przymusowym podaniu W sytuacji, o której mowa w ust. 5, zastosowanie przymusu bezpośredniego polega na przytrzymaniu lub unieruchomieniu. Przymus bezpośredni stosuje się nie dłużej niż przez czas niezbędny do uzyskania pomocy lekarskiej, a w przypadku gdy jej uzyskanie jest utrudnione, na czas niezbędny do przewiezienia osoby do zakładu psychiatrycznej opieki zdrowotnej lub szpitala wskazanego przez dyspozytora medycznego. Przewiezienie osoby z zastosowaniem przymusu bezpośredniego następuje w obecności zespołu ratownictwa Przed zastosowaniem przymusu bezpośredniego uprzedza się o tym osobę, wobec której środek ten ma być podjęty. Przy wyborze środka przymusu należy wybierać środek możliwie dla tej osoby najmniej uciążliwy, a przy stosowaniu przymusu należy zachować szczególną ostrożność i dbałość o dobro tej W przypadkach określonych w ust. 1 jednostki systemu Państwowe Ratownictwo Medyczne, Policja oraz Państwowa Straż Pożarna są obowiązane do udzielania lekarzowi, pielęgniarce lub kierującemu akcją prowadzenia medycznych czynności ratunkowych pomocy na ich również serwis: Prawa pacjenta10. Zasadność zastosowania przymusu bezpośredniego:1) przez lekarza zakładu opieki zdrowotnej, w tym lekarza, który zatwierdził stosowanie środka przymusu bezpośredniego zleconego przez inną osobę – ocenia, w terminie 3 dni, kierownik tego zakładu, jeżeli jest lekarzem lub lekarz przez niego upoważniony,2) przez innego lekarza, pielęgniarkę jednostki organizacyjnej po-mocy społecznej lub kierującego akcją prowadzenia medycznych czynności ratunkowych – ocenia, w terminie 3 dni, upoważniony przez marszałka województwa lekarz specjalista w dziedzinie Minister właściwy do spraw zdrowia w porozumieniu z Ministrem Sprawiedliwości oraz ministrem właściwym do spraw zabezpieczenia społecznego określi, w drodze rozporządzenia, sposób:1) stosowania przymusu bezpośredniego,2) dokumentowania zastosowania przymusu bezpośredniego,3) dokonywania oceny zasadności zastosowania przymusu bezpośredniego– uwzględniając potrzebę ochrony praw i godności osoby, wobec której jest stosowany przymus bezpośredni”.W przeciwieństwie do innych wyliczeń przewidzianych w w jej art. 18 mamy do czynienia z katalogiem zamkniętym. Oznacza to, że przypadki, w których można stosować przymus bezpośredni, są wyliczone enumeratywnie, a nie przykładowo. Wynika z tego, że przymus bezpośredni można stosować wyłącznie w przypadku zaistnienia którejś z wymienionych w tym przepisie okoliczności. Nie można zatem zastosować przymusu bezpośredniego w sytuacji, gdy np. personel szpitala chce mieć spokój i aplikuje pacjentowi nadmierną dawkę leków kategoria sytuacji, gdy można stosować przymus bezpośredni, to dopuszczenie się przez pacjenta zamachu na własne życie lub zdrowie. W praktyce jest to przede wszystkim próba samobójcza czy W niektórych jednostkach chorobowych mamy do czynienia np. z gwałtownym pobudzeniem psychoruchowym, w efekcie którego może dojść do uszkodzenia ciała chorego. Z kolei pacjent w ostrej depresji może zaniechać wypełnienia podstawowych potrzeb życiowych, wynikiem czego może być wyniszczenie ma tu na myśli wszystkie takie zdarzenia, które niosą faktyczne zagrożenie dla życia i zdrowia. W praktyce np. nie każdy stan upojenia alkoholowego może rodzić zagrożenia – ale delirium już tak, zwłaszcza kiedy nałożą się na niego jeszcze np. również: Przymusowe leczenie alkoholikaDopuszczenie się zamachu na życie i zdrowie innych osób, o którym mowa w pkt 1a) omawianego przepisu, może być wynikiem działań celowych danej osoby, ale może też np. stanowić efekt napadu katatonicznego. Obojętnie, czy agresja jest wynikiem urojeń, czy czynników fitobiologicznych, istnieje dla zapobieżenia jej skutkom możliwość zastosowania przymusu Zagrożenie bezpieczeństwa powszechnego (pkt 1b) to przede wszystkim taka sytuacja, gdy pacjent np. grozi wysadzeniem budynku czy podłożeniem bomby w środkach komunikacji miejskiej. W każdym przypadku należy oczywiście rozważyć, czy chory ma realne możliwości zrealizowania swoich punkcie drugim cytowanego przepisu jest mowa o gwałtownym niszczeniu lub uszkadzaniu. Można się zastanawiać, czy jest to poprawna redakcja językowa, ponieważ to co dla jednego jest działaniem gwałtownym, dla innej osoby nie ma takiego przymiotu. Nie jest jednoznaczna do oceny sytuacja, czy użycie przymusu bezpośredniego jest zasadne, gdy chory niszczy swoją własność. Skoro jednak Konstytucja zakłada prawo swobodnego dysponowania własnością, to użycie przymusu, gdy właściciel uszkadza należące do niego przedmioty, jest wątpliwe (chyba że czyniąc to, stwarza zagrożenie, o którym mowa w pkt 1). Podobna wątpliwość odnosi się do pojęcia poważnego zakłócenia lub uniemożliwienia funkcjonowania zakładu z zastosowanie przymusu bezpośredniego może przejawiać się w:– przytrzymaniu czyli krótkotrwałym unieruchomieniu pacjenta, przy użyciu siły fizycznej, gdy zasadniczym celem jest np. doprowadzenie chorego na oddział, podanie mu leku, wykonanie czynności higienicznych i pielęgnacyjnych;– przymusowym podaniu leków polegającym na wprowadzeniu do organizmu chorego substancji leczniczych, podłączenie kroplówki, wykonanie zastrzyku, podanie tabletki itp.;– unieruchomieniu polegającym na pozbawieniu możliwości ruchu przez przypięcie pasami, np. przy napadzie katatonicznym, czy zastosowaniu kaftana;– izolacji polegającej na umieszczeniu w zamkniętym praktyce ust. 6 art. 18 jest powtórzeniem które w sposób szerszy opisuje katalog możliwych środków przymusu również: Czy monitoring w szpitalu łamie prawa pacjenta?Samo zastosowanie przymusu bezpośredniego musi być przemyślane pod względem logistycznym. Osoba z zaburzeniami często znajduje bowiem w sobie pokłady siły i energii, o którą nikt by jej nie podejrzewał. Dlatego przed zastosowaniem środków przymusu bezpośredniego należy zabezpieczyć odpowiednią liczbę wykwalifikowanego optymalny sposób unieruchomienia uznaje się pasy służące do umocowania pacjenta do łóżka. Psychiatrzy coraz częściej kwestionują zasadność stosowania kaftana, który w szpitalach powoli wychodzi z użycia. Przed unieruchomieniem należy zabezpieczyć pacjenta przed uszkodzeniem czy zadławieniem np. protezą. Zasadne jest zatem odebranie mu okularów, protezy, ostrych przedmiotów, szelek, zapałek itp. Pacjent musi być przytrzymany tak, by można go było położyć na boku w przypadku potrzeby reanimacji, podania kroplówki czy wykonania przed użyciem przymusu bezpośredniego należy uprzedzić o możliwości jego art. 18 stał się podstawą do wydania przez Ministra Zdrowia i Opieki Społecznej określającego sposób stosowania przymusu bezpośredniego wobec osoby z zaburzeniami psychicznymi, polegający na przytrzymaniu, przymusowym zastosowaniu leków, unieruchomieniu i izolacji. Jak wynika z wobec pacjenta można zastosować więcej niż jeden środek. Najczęściej dzieje się tak, gdy najpierw pacjent jest unieruchamiany przez przytrzymanie, a potem przymusowo podawany jest mu szczególną uwagę zasługuje § 5 który określa sposoby unieruchomienia: unieruchomienie jest dłużej trwającym obezwładnieniem osoby z użyciem pasów, uchwytów, prześcieradeł lub kaftana przeznaczone do izolacji powinno zabezpieczać przed uszkodzeniem ciała osoby, a zarazem odpowiadać pod względem warunków bytowych i sanitarnych innym pomieszczeniom szpitala psychiatrycznego lub domu pomocy społecznej. Czas trwania przymusu bezpośredniego jest ściśle limitowany. Generalnie przymus bezpośredni może trwać tylko do czasu ustania przyczyn jego zastosowania. Lekarz zaleca zastosowanie przymusu bezpośredniego w formie unieruchomienia lub izolacji na czas nie dłuższy niż 4 godziny. W razie potrzeby lekarz, po osobistym badaniu pacjenta, może przedłużyć unieruchomienie na następne okresy 6 godzinne (wynika to z § 9 chodzi o czas stosowania przymusu bezpośredniego, to ustawa – jest bardziej rygorystyczna niż rozporządzenie wykonawcze – Wynika z niej, że może on być stosowany nie dłużej niż przez czas niezbędny do uzyskania pomocy lekarskiej, a w przypadku gdy jest to utrudnione, na czas niezbędny do przewiezienia osoby do zakładu psychiatrycznej opieki zdrowotnej lub szpitala wskazanego przez dyspozytora medycznego. Oczywiście można się zastanawiać, co należy rozumieć pod pojęciem niezbędnego czasu do uzyskania pomocy lekarskiej oraz co należy rozumieć przez pomoc lekarską, a w szczególności, czy ustawodawca miał na myśli samo przewiezienie pacjenta do szpitala, czy też sytuację już po podjęciu niezbędnych działań medycznych. Wydaje się, że czas trwania przymusu bezpośredniego wyznaczony jest przez podjęcie działań zapobiegających lub eliminujących przyczyny, dla których go zastosowano, i wiąże się z umożliwieniem podania leków wyciszających agresję czy pobudzenie pacjenta, względnie do czasu, gdy ustanie bezpośrednie zagrożenie dla jego życia lub jest, że decyzję o zastosowaniu przymusu podejmuje lekarz, natomiast w sytuacji, gdy nie jest możliwe jej uzyskanie natychmiast, czyni to pielęgniarka, która jednak ma obowiązek niezwłocznego zawiadomienia lekarza. Regulacja ta nie jest trafna. Dotyczy to zwłaszcza przypadku, gdy należy podać leki, określić odpowiednią dawkę medykamentu czy zadecydować o rodzaju leku. Nie można zapominać też, że niektóre leki nie mogą być łączone i zastosowanie niektórych środków może doprowadzić do skutków ubocznych, które mogą być niebezpieczne dla zdrowia i życia pacjenta . Ostatnia nowelizacja poszerzyła katalog osób uprawnionych do stosowania przymusu bezpośredniego o pracowników służb ratownictwa medycznego. Jest to o tyle istotne, że ratownik medyczny obecnie często jest jedynym fachowcem w karetce pogotowia i zarazem pierwszą osobą pojawiającą się na wezwanie do pacjenta, który np. zachowuje się agresywnie czy przejawia tendencje samobójcze. Pozostawienie uprawnień do zastosowania przymusu bezpośredniego wyłącznie w kompetencji lekarza czy pielęgniarki w praktyce opóźniałoby faktyczne udzielenie pomocy osobie chorej i wymagałoby oczekiwania przez ratownika na przyjazd znacznie praktyczne ma regulacja zawarta w ust. 9 Dotychczas zdarzało się bowiem, że w przypadku stanu zagrożenia życia lub zdrowia pacjenta lub w sytuacjach, gdy stwarzał on zagrożenie dla innych osób – wzywano co prawda i policję, i pogotowie, ale działania tych podmiotów nie były podejmowane wspólnie. Często lekarz i sanitariusz nie byli w stanie podjąć skutecznych działań wobec bardzo agresywnego chorego, który np. zabarykadował się w mieszkaniu lub na balkonie. Uprawnienie lekarza, pielęgniarki lub osoby kierującej akcją prowadzenia medycznych czynności ratunkowych do żądania pomocy od straży pożarnej czy państwowego ratownictwa medycznego znacznie upraszcza sytuację i prowadzi do przyspieszenia udzielania niezbędnej pomocy choremu, pozwalając na wyeliminowanie zbędnych rozważań czy i w jakim zakresie prowadzący akcje mogą oczekiwać pomocy od innych zastosowanie przymusu bezpośredniego znajduje odzwierciedlenie w dokumentacji medycznej. W domach pomocy społecznej w przypadku braku możliwości uzyskania zlecenia przez lekarza unieruchomienia lub izolacji przedłużenie tych środków na następne okresy 6 godzinne może zlecić pielęgniarka. Przedłużenie unieruchomienia lub izolacji na okresy dłuższe niż 24 godziny jest dopuszczalne tylko w warunkach szpitalnych. Na szczególną uwagę zasługuje tak zwana karta zastosowania przymusu bezpośredniego. Jest to dokument wypełniany każdorazowo po zastosowaniu środka. Zawiera ona szczegółowe dane dotyczące przyczyny zastosowania środka, jego rodzaju oraz czasu trwania. Na karcie odnotowuje się też, kto zlecił zastosowanie środka oraz informacje dotyczące przedłużenia czasu izolacji lub unieruchomienia. Właśnie karty zastosowania przymusu bezpośredniego są analizowane przez sędziego wizytującego daną placówkę. Braki w kartach muszą być uzupełnione. Z satysfakcją można stwierdzić, że wizytacje np. w domach pomocy społecznej wypadają bardzo pozytywne i rzadko można spotkać przypadki wadliwego wypełniania również serwis: Opieka nad senioremUnieruchomienie pacjenta może powodować zaburzenia krążenia, otarcia, narażać na kontuzje. Stąd potrzeba zabezpieczenia pacjenta i stałego monitorowania jego stanu. Pielęgniarka dyżurna (pielęgniarka w domu pomocy społecznej) kontroluje stan fizyczny osoby unieruchomionej lub izolowanej nie rzadziej niż co 15 minut, również w czasie snu tej osoby. Adnotację o stanie osoby zamieszcza bezzwłocznie w karcie. Zgodnie z § 14 karta dotyczy:– oceny prawidłowości unieruchomienia, a w szczególności sprawdza, czy pasy, uchwyty, prześcieradła i kaftan bezpieczeństwa nie są założone zbyt luźno lub zbyt ciasno;– zapewnienia krótkotrwałego uwolnienia pacjenta od unieruchomienia w celu zmiany jego pozycji lub zaspokojenia potrzeb fizjologicznych i higienicznych, nie rzadziej niż co 4 razie wystąpienia zagrożenia dla zdrowia lub życia osoby pielęgniarka jest obowiązana natychmiast zawiadomić o tym lekarza. Zastosowanie przymusu bezpośredniego w celu przywiezienia osoby skierowanej do szpitala psychiatrycznego odbywa się na zlecenie lekarza w myśl art. 11 lub art. 21 ust. 3 Zlecenie może być wykonane nie później niż w ciągu 24 godzin od jego bezpośredni w szpitalu psychiatrycznym lub w domu pomocy społecznej może być stosowany wyłącznie przez wyszkolonych w tym zakresie pracowników medycznych lub w ich obecności. Szkolenie pracowników w zakresie stosowania przymusu bezpośredniego organizuje kierownik szpitala, domu pomocy społecznej lub zakładu pomocy doraźnej (pogotowia ratunkowego) .Na koniec rozważań o stosowaniu przymusu bezpośredniego zostanie przedstawiona następująca uwaga. Otóż często pojawia się wątpliwość, czy zasadne jest stosowanie przymusu bezpośredniego wobec osoby, która swoim zachowaniem stwarza zagrożenie dla własnego życia. Wynika to z faktu, że samobójstwo nie jest czynem penalizowanym przez Należy tutaj rozróżnić dwie sytuacje: jedna, gdy jest to świadomy akt woli, i druga, gdy dana osoba działa w warunkach, gdy nie jest w stanie podejmować świadomie decyzji, np. z racji choroby. Gdy pacjent cierpi na schizofrenię maniakalno depresyjną i słyszy „głosy” nakłaniające go do samobójstwa, trudno przyjąć, że nie zachodzą warunki do zastosowania przymusu bezpośredniego w celu ratowania życia. 1. M. Balicki, Przymus w psychiatrii – regulacje i praktyka, PiM 1999, nr A. Bilikiewicz, S. Pużyński, J. Rybakowski, J. Wciórka, M. Makarowski, Schizofrenia ustawowa, Rzeczpospolita 2002, nr R. Rutkowski, Wybrane aspekty przymusu bezpośredniego w szpitalach psychiatrycznych, PPiN 1996, nr również: Badanie, leczenie i rehabilitacja osób z zaburzeniami psychicznymiTekst pochodzi z poradnika Ochrona zdrowia psychicznego, Autor: Beata Turzańska-Szacoń, Wydawnictwo Gaskor
Agresywne lub autoagresywne zachowania bliskiej osoby mogą wywoływać zupełnie zrozumiały niepokój i prowadzić do szukania pomocy. Jednym ze sposobów na poradzenie sobie z trudną sytuacją może być zastosowanie przymusu bezpośredniego. Sprawdzamy, kiedy można sięgnąć po tę formę ratunku i jakie warunki musi spełniać pacjent, aby mógł zostać objęty przymusowym leczeniem. Przymus bezpośredni względem litery prawa Warunki przymusu bezpośredniego zostały określone w ustawie z dnia r. o ochronie zdrowia psychicznego oraz rozporządzeniu Ministra Zdrowia z dnia r. w sprawie stosowania przymusu bezpośredniego wobec osób z zaburzeniami psychicznymi. Nie oznacza to jednak, że lekarzem kierującym do przymusowego leczenia czy obserwacji musi być specjalista zatrudniony w szpitalu psychiatrycznym – zgodnie z rozporządzeniem, uprawnienia te posiada każdy lekarz, również pracujący w placówce pomocy społecznej. Co więcej, z treści art. 33 w zw. z art. 30 ustawy z dnia 5 grudnia 1996 roku o zawodach lekarza i lekarza dentysty można wnioskować, że przepis ten dotyczy również szpitali niepsychiatrycznych. Przymus bezpośredni w szpitalu ogólnym może zostać zastosowany, gdy pacjent: dopuszcza się zamachu przeciwko życiu lub zdrowiu własnemu lub innej osoby, bądź bezpieczeństwu powszechnemu,niszczy lub uszkadza przedmioty w swoim otoczeniu w sposób gwałtowny,poważnie uniemożliwia funkcjonowanie zakładu psychiatrycznego, szpitala lub jednostki organizacyjnej pomocy społecznej. 4 możliwe formy przymusu bezpośredniego Przed zastosowaniem przymusu bezpośredniego pacjent musi zostać poinformowany o zamiarach lekarza bądź pielęgniarza, policjanta lub strażaka działającego w porozumieniu ze specjalistą. Warto podkreślić, że unieruchomienie bądź izolacja mogą trwać 4 godziny, następnie lekarz bada chorego i decyduje o ewentualnym wydłużeniu środków zabezpieczających. Wśród form przymusu bezpośredniego należy wymienić: przytrzymanie – krótkotrwałe unieruchomienie z użyciem siły fizycznej,przymusowe zastosowanie leków – doraźna lub przewidziana w planie leczenia aplikacja leków do organizmu pacjenta bez jego zgody,unieruchomienie – trwające dłużej obezwładnienie osoby, możliwe przy użyciu pasów, uchwytów, prześcieradeł bądź kaftana bezpieczeństwa,izolacja – umieszczenie osoby w zamkniętym i właściwie przystosowanym pomieszczeniu. Zastosowanie przymusu bezpośredniego w szpitalu psychiatrycznym Przymus bezpośredni można zastosować wobec pacjentów, którzy zagrażają życiu lub zdrowiu swojemu bądź bliskich, lub zakłócają działanie placówki medycznej. Lekarze mogą podjąć działania przymusowe zarówno wobec chorych ze stwierdzonymi zaburzeniami psychicznymi, jak i osób jeszcze niezdiagnozowanych lub leczonych bez obowiązkowej hospitalizacji. Poznaj historię Pana Tomasza Pan Tomasz, u którego zdiagnozowano zaburzenia urojeniowe, w ciągu ostatnich kilku dni inicjuje zachowania stanowiące bezpośrednie zagrożenie dla jego życia. Pacjent staje na parapecie okna na szóstym piętrze, ponieważ twierdzi, że jest zmuszony uciekać przed napastnikami, którzy wtargnęli do jego mieszkania. Twierdzenia Pana Tomasza nie są zgodne z rzeczywistością, w mieszkaniu brak jest napastników, których widzi pacjent. Lekarz postanawia przyjąć pacjenta do szpitala po osobistym zbadaniu i zasięgnięciu w miarę możliwości opinii drugiego lekarza psychiatry albo psychologa. Przyjęcie do szpitala wymaga zatwierdzenia przez ordynatora, które musi pojawić się w ciągu 48 godzin od chwili przyjęcia pacjenta do szpitala. Kierownik szpitala zawiadamia o przyjęciu sąd opiekuńczy, właściwy dla siedziby szpitala w ciągu 72 godzin od chwili przyjęcia. Przymus bezpośredni wobec osoby uzależnionej Zastosowanie przymusu bezpośredniego jest możliwe również wobec osób z problemem alkoholowym lub narkotykowym, których działania prowadzą do całkowitego rozkładu życia rodzinnego, są agresywne bądź autoagresywne. O wskazaniu do takiego postępowania decyduje Sąd Rejonowy właściwy ze względu na miejsce zamieszkania lub pobytu osoby uzależnionej. Jeżeli masz więcej pytań dotyczących możliwości zastosowania przymusu bezpośredniego wobec bliskiej Ci osoby, skontaktuj się z kancelarią prawną ZSadwokaci. Prawo medyczne to jedna ze specjalizacji naszej kancelarii. Adwokaci pozostają w kontakcie z klientami na każdym etapie sprawy i w razie potrzeby korzystają ze wsparcia fachowców w swoich dziedzinach – lekarzy, psychologów bądź psychoterapeutów.
Pacjent, który wyraził zgodę na leczenie psychiatryczne w szpitalu psychiatrycznym może na własną prośbę opuścić szpital. Jednakże, jeżeli w ocenie lekarza... Pacjent, który wyraził zgodę na leczenie psychiatryczne w szpitalu psychiatrycznym może na własną prośbę opuścić szpital. Jednakże, jeżeli w ocenie lekarza (ordynatora lub lekarza kierującego oddziałem) nie ustały przyczyny przyjęcia pacjenta do szpitala psychiatrycznego, to lekarz ma prawo odmówić wypisu, pomimo żądania pacjenta. W takiej sytuacji szpital ma obowiązek zawiadomić o swojej decyzji sąd opiekuńczy, właściwy ze względu na miejsce położenia szpitala. Sam pacjent jak i jego przedstawiciel ustawowy, czyli: małżonek, rodzeństwo, krewni w linii prostej oraz osoba sprawująca faktyczną nad nim opiekę, może złożyć w szpitalu, w dowolnej formie, wniosek o nakazanie wypisania ze szpitala, co zostaje opisane w dokumentacji medycznej danego pacjenta. W razie odmowy wypisania ze szpitala pacjent lub wskazane wyżej osoby, mają prawo wystąpić do sądu opiekuńczego, w którego okręgu znajduje się ten szpital, o nakazanie wypisania. Wniosek składa się w terminie 7 dni od powiadomienia pacjenta ( lub wskazanych wyżej osób) o odmowie wypisania oraz o terminie i sposobie złożenia wniosku. Taki wniosek można złożyć niezależnie od czasu pobytu pacjenta w szpitalu, chyba, że hospitalizacja następuje na podstawie orzeczenia sadu. Wtedy wniosek składa się nie wcześniej niż po upływie 30 dni od uprawomocnienia się postanowienia sądu opiekuńczego o przyjęciu do szpitala lub dalszego leczenia tej osoby bez jej zgody w tym szpitalu. W wielu szpitalach pracują Rzecznicy Praw Pacjenta Szpitala Psychiatrycznego, którzy mają obowiązek świadczyć między innymi pomoc pacjentom w dochodzeniu praw w sprawach związanych z przyjęciem, leczeniem, warunkami pobytu i wypisaniem ze szpitala psychiatrycznego. Rzecznicy nie są pracownikami szpitala i są zatrudnieni przez Rzecznika Praw Pacjenta. Opracowane przez Instytut Praw Pacjenta i Edukacji Zdrowotnej Twoje sugestie Dokładamy wszelkich starań, aby podane zdjęcie i opis oferowanych produktów były aktualne, w pełni prawidłowe oraz kompletne. Jeśli widzisz błąd, poinformuj nas o tym. Zgłoś uwagi Polecane artykuły Czas oczekiwania na zabiegi – czyli kryteria ustalania kolejności dostępu do świadczeń zdrowotnych Często zdarza się, że gdy dostaniemy od lekarza skierowanie na jakiś zabieg bądź badania, musimy czekać na wolny termin w przychodni lub w szpitalu. Okazuje się, że kolejność dostępu do świadczeń zdrowotnych określają specjalne akty prawne. Jak wygląda procedura ustalania występowania choroby zawodowej? Choć współczesne prawo bardzo rygorystycznie określa warunki bezpieczeństwa pracy osób o różnych zawodach, to wielu z nas narażonych jest na ryzyko utraty zdrowia w miejscu pracy. Kiedy pacjentowi przysługuje transport medyczny? Prawo określa sytuację, kiedy przysługuje bezpłatny przejazd środkami transportu sanitarnego, w tym lotniczego, do najbliższego zakładu opieki zdrowotnej. Czy pacjent może odmówić wypisania go ze szpitala? ...jeśli uważa, że nadal wymaga opieki medycznej? Obecność bliskich w szpitalu Czy zawsze mamy prawo do towarzystwa najbliższych w szpitalu?
Nadzieją na zmianę pozostaje deklaracja Rzecznika Praw Pacjenta, który zapowiada wystąpienie do ministra zdrowia o wypracowanie przepisów określających jak należy postępować w szpitalach ogólnych w sytuacji, gdy pacjent zachowuje się agresywnie i nie ma z nim pacjenta w parcianych pasach- Na niektóre oddziały, np. neurologię, internę lub toksykologię trafiają osoby, które targnęły się na swoje życie lub znajdują się pod wpływem alkoholu. Zdarza się, że ich unieruchomienie jest koniecznością. Trzeba jednak wyraźnie wskazać, w jakich sytuacjach personel szpitala może sięgnąć po takie rozwiązanie - wyjaśnia w rozmowie z Gazetą Wyborczą Rzecznik Praw Pacjenta, Barbara Kozłowska, odnosząc się do incydentu na oddziale neurologii w jednym z warszawskich z chorobą Alzheimera, która głośno domagała się pomocy, ponieważ chciała skorzystać z toalety (nie porusza się samodzielnie) pielęgniarka wywiozła z łóżkiem na korytarz, gdzie wspólnie z koleżanką z sąsiedniego oddziału próbowały parcianymi pasami związać jej ręce i nogi. Obecnie RPP ma wyjaśnić, czy doszło w tym przypadku do nadużycia przymusu nim być:- przytrzymanie - doraźne, krótkotrwałe unieruchomienie osoby z użyciem siły fizycznej;- przymusowe zastosowanie leków - doraźne lub przewidziane w planie postępowania leczniczego wprowadzenie leków do organizmu osoby bez jej zgody;- unieruchomienie - obezwładnienie osoby z użyciem pasów, uchwytów, prześcieradeł, kaftana bezpieczeństwa lub innych urządzeń technicznych;- izolacja - umieszczenie osoby, pojedynczo, w zamkniętym i odpowiednio przystosowanym przepis dla wszystkich?- Różnica między pacjentem psychiatrycznym a neurologicznym jest istotna, natomiast rozporządzenie ministra zdrowia o stosowaniu przymusu bezpośredniego, które adresowane jest do oddziałów psychiatrycznych, nie uwzględnia tej specyfiki - mówi nam Wojciech Konieczny, neurolog i dyrektor do spraw lecznictwa w Zespole Szpitali Miejskich w Konieczny zaznacza, że pacjent psychiatryczny z definicji nie cierpi na schorzenia organów wewnętrznych. Dodaje, że w tym przypadku stosowanie przymusu związane jest z podstawową chorobą, objawiającą się także, że na neurologię, internę lub urazówkę trafiają osoby z delirium, często bardzo pobudzone, ale jednocześnie np. z udarem mózgu, krwotokiem podpajęczynówkowym, krwiakiem przymózgowym itp. - W ich przypadku stosowanie przymusu musi być bardziej ograniczone i przemyślane - ocenia neurolog i wskazuje kolejną Na oddziałach psychiatrycznych w celu uspokojenia fizycznie zdrowego pacjenta można podać środki uspokajające. Powtórzenie tego schematu w przypadku pacjenta z neurologii lub urazówki oznacza już ryzyko. Może się bowiem okazać, że podanie leków uspokajających wpłynie na ocenę jego stanu fizycznego, ponieważ pewne objawy pod wpływem tych specyfików mogą się nie ujawnić - podkreśla Wojciech Konieczny. Dlatego, zdaniem naszego rozmówcy, lepszym rozwiązaniem jest zabezpieczenie pacjenta neurologicznego poprzez np. podniesienie barierek przy jego łóżku, podanie łagodnych specyfików lub założenie pojedynczych pasów. Gdy chorgo nie można uspokoić…- Pacjenci neurologiczni, którzy bezwzględnie wymagają zastosowania środków przymusu, a nie występuje przy tym zagrożenie życia, wysyłani są na oddziały psychiatryczne - stwierdza Konieczny i dodaje, że w przypadku neurologii istnieje płynna granica między zabezpieczeniem pacjenta tak, aby nie zrobił sobie krzywdy (np. nie wyrwał wenflonu lub sondy) a zastosowaniem innych środków przymusu bezpośredniego. Nie została ona jednak sprecyzowana w opinię wyraża w Gazecie Wyborczej prof. Jacek Wciórka z Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie, mazowiecki konsultant w dziedzinie psychiatrii, który przyznaje, że kwestia stosowania przymusu fizycznego na neurologii lub internie powinna zostać uregulowana. Ustawa o ochronie zdrowia psychicznego z 3 grudnia 2010 r. oraz przepisy określające użycie przymusu wobec agresywnych pacjentów unormowały stan prawny na oddziałach psychiatrycznych, wskazując dość szczegółowo procedury związane z jego stosowaniem. W specjalnej karcie wpisana jest godzina unieruchomienia pacjenta, przyczyna zastosowania przymusu bezpośredniego, jego rodzaj i czas trwania, częstotliwość kontroli nad unieruchomionym, itp. Przestrzeganie praw pacjenta w lecznictwie psychiatrycznym bada obecnie NIK. W maju br. Izba rozpoczęła kontrolę w tej sprawie, nie objęła ona jednakże wszystkich placówek, w których sięga się po środki przymusu bezpośredniego. - Do czasu zakończenia kontroli nie możemy udzielać informacji o jej przebiegu i ustaleniach. Raport z audytu powinien być gotowy na początku przyszłego roku - informuje portal Magdalena Czerniak-Kowalska z wydział rzecznika prasowego się jednak, że wzorzec opracowany dla oddziałów psychiatrycznych nie jest wystarczający i nie rozwiewa wszystkich zawracają np. uwagę, że o ile opuszczenie przez pacjenta oddziału psychiatrycznego zostało opisane w prawie (łącznie z zastosowaniem procedur sądowych), o tyle wypisanie ze ze szpitala ogólnego agresywnego chorego, który może być zagrożeniem dla siebie i innych, nie jest w żaden sposób unormowane.
„Lot nad kukułczym gniazdem” nakręcono 40 lat temu. Ale dziś nie jesteśmy już świrami, których trzeba odizolować i karać za objawy. Tekst ukazał się w POLITYCE w styczniu 2015 r. Chciałabym więc napisać, że lekarze traktują nas z szacunkiem. Że warunki w szpitalach nie urągają naszej godności. Że wystarczy parę tygodni w szpitalu, aby dobrano odpowiednie leczenie. Tak chciałabym napisać. Mam 21 lat. Studiuję, gram w szachy, pracuję w hotelu. W wolnym czasie czytam, zwiedzam świat i szpitale psychiatryczne. Bo boją się, że sobie coś zrobię. Od różnych lekarzy dostaję różne diagnozy, ale leczą mnie na chorobę afektywną dwubiegunową. To podobno jakaś epidemia, choć sama uważam, że cierpię tylko na weltschmerz. Pogotowie dla normalnych – 112? Córka podcięła sobie żyły, boję się, że to tętnica.– Proszę się tym zająć na własną rękę. Zgodnie z prawem samo zgłoszenie myśli samobójczych zobowiązuje pogotowie ratunkowe do zabrania pacjenta do szpitala. W praktyce jednak okazuje się, że nawet poważna próba odebrania sobie życia może nie być wystarczającym powodem do przyjazdu karetki. Parę miesięcy temu moja przyjaciółka próbowała się zabić. Kiedy przestała odbierać telefony, zadzwoniłam na pogotowie; anonimowy pan w słuchawce – przed decyzją o wysłaniu pomocy – wyraził głęboką dezaprobatę, że sama nie pojadę sprawdzić, co się tam dzieje (ze Szczyrku do Elbląga), wypytał mnie o historię znajomości z Kasią oraz o to, czym się w życiu zajmuję. Po godzinie otrzymałam telefon: „Sprawdziliśmy, z koleżanką wszystko w porządku”. Kasia była parokrotnie hospitalizowana psychiatrycznie. Nie trzeba być lekarzem, żeby zobaczyć, że choruje na anoreksję. Próby samobójcze, przemoc w rodzinie, samookaleczenia – to wszystko powinno znajdować się w bazie danych o pacjencie, o ile taka istnieje i kogokolwiek interesuje. Następnego dnia Kasia zadzwoniła, aby podziękować mi, że wezwałam pogotowie. Do rana wymiotowała lekami psychotropowymi, których kilka paczek połknęła przed przyjazdem karetki. Wszystko było w porządku. Albo tak. Sama trafiam do szpitala na szycie ran. Kiedy już ląduję na stole chirurgicznym, słyszę od lekarza: „Co tak płytko? Mocniej nie umie się pani pociąć?”. Kiedy mówię, że nie chcę znieczulenia, pielęgniarka idzie po swoje koleżanki: „Chodźcie zobaczyć, prawdziwa masochistka!”. Następnym razem moje rany będą o wiele głębsze. Taka specyfika zaburzeń borderline. Głodni terapii Piątek, godzina 18. Czekamy na kolację. W pokojach, w stołówce, w sali do ping-ponga. Nikomu się nie spieszy, w piątki catering spóźnia się średnio o godzinę, stawiamy zakłady, czy zimne jedzenie będzie dało się przełknąć. Z reguły się nie da. Mam dietę wegetariańską, z czego cieszę się raz w tygodniu: kiedy pozostali dostają gulasz z serc; nawet jeśli po jajku na śniadanie na obiad dostanę jajka na twardo z ziemniakami. przyjeżdża kolacja, ustawiamy się w kolejce, nalewamy zimnej herbaty. „Z bromem” – żartujemy. – „A do posiłków dodają Prozac, żebyśmy nie narzekali”. Dostaję szare kulki, kiedy pytam panią kuchenkową, co to jest, ze smutnym uśmiechem odpowiada: „Podobno pyzy, ale szczerze mówiąc, nie mam pojęcia”. Nie ma się co dziwić, budżet dzienny wynosi 4,75 zł na pacjenta. A jednak choć takie warzywa, jak fasola, brokuły, soja, dynia czy seler, spokojnie zmieściłyby się w tej kwocie, przez półtora miesiąca nie widziałam żadnego z nich. Kilka dni później o 6 rano obudzą mnie na ważenie. W ciągu dwóch tygodni schudłam parę kilo, co przy mojej wadze nie jest wskazane. „Pani Alicjo, nie musi pani więcej chudnąć; od dawna się odchudzamy?”; „Pani je cokolwiek czy nic nie je? Proszę się przyznać” – słyszę od pielęgniarek patrzących na mnie z dezaprobatą. Kiedy pójdę do prowadzącego terapeuty lub na spotkanie społeczności, usłyszę, że fakt, iż nie smakuje nam jedzenie, jest tak naprawdę komunikatem pochodzącym z naszej podświadomości: czegoś brakuje nam w terapii. Gdy sanepid śpi Nie da się dokręcić kranu w damskiej łazience. Nie mogę spać w nocy, bo jestem wyczulona na dźwięki, lata z atakami paniki zrobiły swoje – rytmiczne kapanie jest jak krople spadające na głowę w chińskich torturach. Hydraulik nie przyjdzie, bo kto ma za niego zapłacić? Któregoś dnia przeciekł sufit w stołówce, panie sprzątające godzinę zmywały podłogę szmatami, starając się nie oberwać odklejającym się tynkiem. Tak jest w ośrodku terapeutycznym, i to i tak jest luksus. Papieru toaletowego wystarcza do plastikowa zasłonka ciągle spada z prysznica, ale drzwi do toalety można zamknąć. Odwiedzam przyjaciółkę na oddziale w Instytucie Psychiatrii i Neurologii, prestiżowym ośrodku w Warszawie. Przed wejściem do łazienki, a właściwie już metr od niej, muszę wziąć bardzo głęboki oddech, bo smród ekskrementów jest nie do wytrzymania. Groźba pielęgniarza: „Zamknij się, bo ci mordę gównem wysmaruję”, byłaby łatwa do spełnienia, czasem można zdrapać je ze ścian. Staram się nie widzieć załatwiających się starszych pań, co nie jest łatwe, bo drzwi do kabin nie mają klamek i jeśli nie trzymać ich ręką – a trzeba się nieźle nagimnastykować – uchylają się same. Parę lat temu, kiedy byłam na tym samym oddziale, starsze panie były najmniejszym problemem; wieczorem można było natknąć się również na pacjentów pijących tam wódkę i uprawiających seks. Inwestować w młodych Jeżeli o jakichkolwiek oddziałach można powiedzieć, że pacjenci znajdują się pod dobrą opieką, są to oddziały młodzieżowe. Codziennie odbywają się tam terapie, o każdej porze można porozmawiać z pielęgniarkami, które czuwają także na nocnej zmianie. Rzadko zdarza się, żeby zabrakło leków, w razie potrzeby psychiatra przyjeżdża niemal natychmiast. Trudno pozbyć się wrażenia, że filozofia, która za tym stoi, zamyka się w idei: „ratujmy tych, z których jeszcze będą ludzie”. Zwłaszcza że z reguły osoby, które trafiają na oddział młodzieżowy, nie są zbyt ciężkimi przypadkami. Takiej opieki nie ma w placówkach dla dorosłych, gdzie w rzeczywistości jest ona o wiele bardziej potrzebna. Oddział Zaburzeń Afektywnych w IPiN bardziej przypomina hospicjum niż oddział leczniczy. Pacjenci całymi dniami nie wstają z łóżek, jedyna terapia w tygodniu to ćwiczenia fizyczne, w których uczestniczy kilka osób. Poranne leki, śniadanie, obiad, popołudniowe leki, kolacja, wieczorne leki. Raz na jakiś czas pojawia się lekarz, żeby przeprowadzić rutynową kontrolę. Resztę czasu trzeba zagospodarować sobie samemu. A jak mają to zrobić osoby w depresji? Na oddziałach mieszanych, na które zazwyczaj trafiają ludzie z silnymi psychozami, agresywni czy zupełnie odcięci od rzeczywistości, personel zdaje się nie istnieć. Kradzieże, alkohol, narkotyki, seks, przemoc fizyczna z reguły nie spotykają się z żadną reakcją, a jeśli już jakaś nastąpi, jest nią zastrzyk uspokajający, pasy lub izolatka. Na oczach mojego znajomego pacjent powiesił się w łazience, moja przyjaciółka obserwowała w nocy, jak wynoszą ciało jej współlokatorki. Takie zdarzenia mogłyby wywołać wstrząs nawet u zdrowego człowieka, co dopiero u osoby z zaburzeniami psychicznymi. Oddziały tego typu nie tylko nie leczą, często mogą pogorszyć stan pacjenta. I chociaż żyjemy w XXI w., nie sposób udawać, że są czymś innym niż miejscem, często przymusowej, izolacji chorych od społeczeństwa. Matrix Choroba psychiczna, na którą cierpisz, zależy od miasta, w którym mieszkasz. Dokładniej – od mody, która akurat panuje wśród psychiatrów. Marian trafił do szpitala w wieku 18 lat. Diagnoza: zaburzenia schizotypowe. Uzasadnienie: na oddziale zadaje się głównie ze schizofrenikami. Od zaburzeń schizotypowych do schizofrenii jest już bardzo blisko, zwykle wystarczy drugie trafienie do szpitala, żeby „choroba się rozwinęła”. Brak objawów u pacjenta nie jest przeszkodą, można stwierdzić schizofrenię niezróżnicowaną – niepasującą do żadnego konkretnego typu, będącą mieszanką różnych zaburzeń, co więcej – często niepodatną na leczenie. Kiedy diagnoza wydaje się coraz bardziej nietrafiona, pacjentowi można zacząć wmawiać objawy: na podstawie diagnozy. Marian usłyszał od swojej psychiatry, że ma halucynacje, ponieważ ma schizofrenię, a skoro twierdzi, że halucynacji nie ma, to znaczy, że halucynuje, nie wiedząc o tym. Matrix. Przez cztery lata dostawał silne leki antypsychotyczne, po których objawy depresyjne tylko się nasilały. Trzy razy podejmował próby studiowania, ale brak możliwości skupienia i problemy z pamięcią nie pozwalały mu się uczyć, a lęki – pojawić się na egzaminach. Większość czasu spędzał w domu, grając w gry komputerowe, wstanie z łóżka zajmowało mu parę godzin, tak samo jak zaśnięcie. Żeby się nie bać, zaczął pić, po pewnym czasie uzależnił się od alkoholu i narkotyków. Próby leczenia się u innych psychiatrów zawsze kończyły się tym samym. Raz postawiona diagnoza jest jak piętno, którego nie sposób zmyć. Kto podważy kompetencje lekarza na podstawie słów pacjenta? Tylko naprawdę dobry lekarz, a takich jest, niestety, mało. Kiedy Marian zamieszkał ze mną w Warszawie, namówiłam go na wizytę u psychiatry, u którego sama leczę się od paru lat. Po raz pierwszy dostał receptę na leki antydepresyjne, które teraz zażywa od kilku miesięcy. Studiuje, nie ćpa i nie pije, a wieczorami zasypia szybciej ode mnie. Choroba, na którą nigdy nie chorował, zabrała mu cztery lata życia. Diagnoza nie tylko wywołuje objawy, może je również niwelować. Kiedy Anna poszła do pielęgniarek, mówiąc, że nie może już wytrzymać męczących ją głosów, usłyszała: „Pani nie ma schizofrenii, więc nie może mieć pani omamów”. Parę dni później skończyła przywiązana pasami do łóżka, bo nikt nie mógł jej powstrzymać od uderzania głową w ścianę. Przychodzę do Instytutu na spotkanie – coś pomiędzy terapią grupową a wspólnym zastanawianiem się, co zrobić z Anną, której leczenie nie przynosi efektów. Poza nią, mną i jej rodzicami w rozmowie bierze udział dwóch lekarzy, trzy panie psycholog (w tym dwie na stażu) i pielęgniarki. Pierwsze pół godziny przebiega bez zakłóceń – do momentu, w którym Anna dostaje ataku paniki z halucynacjami: krzyczy, że widzi czerń, nie ma pojęcia, gdzie się znajduje, jest przekonana, że umiera. Potem już tylko krzyczy. Rodzice siedzą wbici w fotel, a lekarka, patrząc na stażystki, pyta: „jak panie interpretują to, co się tutaj dzieje?”. Nie mam dyplomu, nie studiuję psychiatrii, ale posiadam pewną podstawową wiedzę, nie tylko teoretyczną, ale również z autopsji. Proponuję, żeby wyprowadzić Annę z sali, ponieważ jednym z podstawowych sposobów, które pozwalają zmniejszyć atak paniki, jest, jak w przypadku astmy, zmiana miejsca. Lekarka przypomina sobie o mojej obecności. „A pani co powiedziałaby o zaistniałej sytuacji?”. Wstaję i wychodzę na korytarz. Po paru minutach znajduję innego lekarza i mówię mu, co się dzieje. Idzie ze mną, zabiera Annę z sali, prowadzi ją do gabinetu, podaje leki. Wychodzę ze szpitala i pod bramą wypalam trzy papierosy pod rząd. Nie mogę uwierzyć w to, co przed chwilą widziałam. Jaką granicę trzeba przekroczyć, żeby, będąc lekarzem, patrzeć na cierpiącego człowieka bez mrugnięcia okiem, bez jakiejkolwiek próby pomocy? Pociągnąć za sznurki Wojtek zostaje przewieziony do szpitala tworkowskiego z Ośrodka Terapeutycznego Komorów. Sanitariusze umieszczają go w jednoosobowej przeszklonej sali. Dostaje zakaz opuszczania łóżka. O zapaleniu papierosa nie ma mowy, żeby pójść do toalety, musi zawołać pielęgniarki, krzycząc na cały korytarz o swoich potrzebach fizjologicznych. A im wcale się nie spieszy: – Jestem zajęta.– Mam sikać na podłogę?!– Spróbuj, to wylądujesz w pasach. Jedzenie przynoszą mu do łóżka, bez sztućców. Musi czekać, aż wystygnie, a potem je ziemniaki i bigos palcami. Nie ma gdzie umyć rąk. Przez tydzień nie dostaje możliwości skorzystania z prysznica. Jest w pełni świadomy, nie wykazuje tendencji autodestrukcyjnych, nie jest agresywny. Nie może jednak wyjść ze szpitala na własne żądanie, ma całkowity zakaz odwiedzin. Wreszcie udaje mu się skontaktować ze znajomymi, którzy mają kontakt z ordynatorem szpitala. Z dnia na dzień sytuacja zmienia się diametralnie. Wojtek zostaje przeniesiony do zwykłej sali, je posiłki w stołówce, może palić i korzystać z łazienki. Lekarze i pielęgniarki traktują go normalnie. Po paru dniach zostaje wypisany z oddziału. W stanie stabilnym Po zatruciu lekami w szpitalu ogólnym przeprowadzają mi testy wątrobowe. Czekam na korytarzu na wyniki, starając się nie zasnąć. Moje struny głosowe nie działają, kiedy w końcu udaje mi się wyharczeć prośbę o wodę, przechodzący pielęgniarz śmieje się: patrzcie, jaka pijana! Wyniki badania krwi w normie. Zostaję przewieziona do szpitala psychiatrycznego z notatką na wypisie: „pacjentka zorientowana w miejscu i czasie”. Jestem pewna, że znajduję się w Warszawie, a moja matka właśnie pojechała po przyjaciółkę na Dworzec Centralny. Dopiero następnego dnia dotrze do mnie, że cały czas byłam w Toruniu. „Wypisany w stanie stabilnym” to fraza, która obowiązkowo pojawia się na każdym wypisie ze szpitala psychiatrycznego. W stanie stabilnym są osoby tydzień po próbie samobójczej, anorektyczki i bulimiczki wyrzucone za objawy, osoby w głębokiej depresji. Osoby, które albo sprawiają wrażenie czujących się dobrze, albo takie, które nie rokują poprawy. Zostałam karnie „wypisana w stanie stabilnym” z oddziału F1 Instytutu Psychiatrii i Neurologii po tym, jak pijąc wódkę z maślanką podaną przez kraty w oknie, próbowałam się pociąć. Wcześniej na oddziale piłam wielokrotnie, ale pielęgniarze przymykali oko, nie wchodzili do palarni, zamykali za nami drzwi. Dopiero kiedy afera robi się głośna, szczerze zdziwiony personel reaguje. Po wypisie spędziłam trzy tygodnie z kolegą poznanym w szpitalu, alkoholikiem, który na oddziale napił się pierwszy raz po trzech latach abstynencji. Prawie nie wychodziliśmy z mieszkania, podłoga kleiła się od rozlanego alkoholu. „Idyllę” przerwały ataki padaczki i delirium Adama. W stanie zagrożenia życia on trafił na prywatny detoks, ja niedługo potem znów wylądowałam w szpitalu psychiatrycznym. „W stanie stabilnym” została również wypisana moja koleżanka z ośrodka w Komorowie. Podczas pobytu na oddziale dokonała głębokich samookaleczeń, zarówno cięć, jak i przypaleń. Długie rękawy wystarczyły, żeby ukrywać to przez dwa tygodnie. Tydzień po wypisie Ola trafiła do szpitala w Tworkach na ponad dwa miesiące. Freud wiecznie żywy Kiedy mówię mojemu psychiatrze, że na kognitywistyce robię kurs analizy danych z funkcjonalnego rezonansu magnetycznego, cieszy się: „Mamy taki sprzęt w instytucie”, a potem żartuje: „Ale nikt nie umie z niego korzystać”. Może to żart tylko w połowie. Badania elektroencefalografem, sprawdzające aktywność bioelektryczną mózgu, są w szpitalach przeprowadzane wyjątkowo szybko i bez zbędnego przygotowania. Przez dziesięć minut pacjent leży na płasko z zamkniętymi oczami, a pielęgniarka co jakiś czas uderza w łóżko koło jego uszu, żeby nie zasnął. Tymczasem pełne badanie EEG powinno trwać co najmniej godzinę, sprawdzać reakcje pacjenta na zróżnicowane bodźce, mierzyć aktywność jego mózgu również w czasie drzemki. Przez minimum osiem godzin przed badaniem nie wolno pić napojów o wysokiej zawartości kofeiny, badanie nie powinno być przeprowadzane na czczo ani po znacznym wysiłku fizycznym. W rzeczywistości nikt nawet nie pyta, czy wymogi zostały spełnione. Bo pośpiech, bo koszty. Także terapie, jeśli w ogóle mają miejsce, nie są na poziomie, jakiego można wymagać od współczesnej medycyny. Kiedy w ośrodku terapeutycznym w Komorowie po raz dziesiąty w ciągu godziny słyszę słowo „podświadomość”, chce mi się płakać. Terapeutka i inni pacjenci potrafią stworzyć teorię na mój temat na podstawie rysunku – niezależnie od intencji, z jaką go tworzyłam, widać na nim marzenia o rodzinie i dzieciach. Czarne kredki świadczą o smutku, a ciepłe kolory o radości. Głównym tropem dla mojego terapeuty indywidualnego są rzeczy, którym zaprzeczam, zwłaszcza jeśli zaprzeczam zdecydowanie. Nie ma sensu powoływać się na logiczne argumenty. Psychoanalityk uważa, że wyjechałam na studia, żeby uciec przed moją terapeutką; kiedy mówię, że mojego kierunku nie było w Warszawie, okazuje się, że specjalnie wybrałam taki kierunek. Niczego nie można obalić, bo ostateczny argument to zawsze: „zepchnęła to pani głęboko do podświadomości”. Freud wiecznie żywy. Całe szczęście, że istnieje jeszcze prywatna służba zdrowia. Za wizytę u dobrego psychiatry lub terapeuty trzeba zapłacić co najmniej 100 zł, a ceny placówek 24-godzinnych są astronomiczne. Jeśli kogoś na to stać, jest nadzieja na normalne funkcjonowanie. Przechodzenie terapii stało się w ostatnich latach modne – sesje coachingowe, warsztaty samorozwoju, psychoterapia humanistyczna czy procesu, szukanie sensu życia razem z mentorem. To już niemal zwykła rozrywka dla tych, którzy mają pieniądze, niekoniecznie problemy. Niestety, bez pomocy zostają ci, którzy najbardziej jej potrzebują: poważnie chorzy, bez wsparcia ze strony rodziny, którym psychika nie pozwala na podjęcie pracy, żeby zarobić na profesjonalne leczenie. Trafiają do publicznych placówek, dostają leki, chwilowy dach nad głową – i niewiele więcej. Żadnej Zielonej Karty. Wychodzą ze szpitala „w stanie stabilnym” zazwyczaj po to, żeby wrócić.
pasy bezpieczeństwa w szpitalu psychiatrycznym